niedziela, 27 kwietnia 2014

9. Zayn cz.7

PRZEPRASZAM!! Wiem znowu nawaliłam bo wgl nie dodaję imaginów. Jestem okropna przepraszam! Ale to wszystko przez brak weny. -,-' Jednak powracam do was z 7 częściom Zayna. Wiem wiem dość, krótka ale lepiej coś niż nic. Dobra nie będę przedłużać tylko mam jeszcze prośbę. Napiszcie w komach z kim mam napisać następny imagin z Niallem czy Liamem. Kocham was i zapraszam do czytania! ;) :* ♥ 



Obudziłam się zalana potem. Wstałam z łóżka. Wgl jak ja się w nim znalazłam. Z resztą nie ważne. Weszłam do łazienki i ochlapałam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lustro. Włosy potargane i posklejane przez łzy. Oczy opuchnięte. Wyglądałam prawie tak samo jak kiedyś. Kiedy jeszcze nie znałam Zayna. Brakowało tylko zaschniętej krwi na świeżych cięciach oraz miliona siniaków. Spojrzałam na blizny, które wciąż widniały na moich rękach. Skrzywiłam się na ich widok. Nie chciałam aby Lucy kiedykolwiek je widziała. W jednym Momocie mnie olśniło! Wysoki niebieskooki brunet ani gruby ani chudy!
-O NIE! – Wykrzyknęłam. Wybiegłam z sypialni i przeskakując co drugi schodek zeszłam do salonu jak się spodziewałam był w nim mulat.
-Zayn! Wiem kto porwał Lucy!!!
-Kto!? – Wykrzyknął z niedowierzaniem.
-To musiał być mój ojciec! To musiał być on! Chciał się zemścić! Jedziemy na komendę! – W biegu zaczęłam zakładać buty i kurtkę tak samo jak mulat. Chwytając kluczyki od auta wyszłam z domu razem z Zaynem.
-Jesteś pewna, że to on?? Przecież na pewno o tobie już zapomniał…
-Tak jestem pewna! Idealnie pasuje do opisu!
-Ale przecież mógł się zmienić!
-Zayn!! Chyba wiem lepiej jak wygląda mój ojciec!! – Warknęłam zirytowana.
-Okej!!! Nie złość się tak! – Teraz on krzyknął
-Jak niby mogę się nie złościć!?!?! Co!?! Mój mąż mnie zdradza z jakąś pizdą, a moja jedyna córka została uprowadzona!!! Naprawdę to jest wspaniały moment w moim życiu!!! Wgl ja powinnam skakać i krzyczeć z radości: Nie ma to jak walące się życie!!!! – Krzyczałam na cały głos. Byłam teraz mega wściekła!
-Przepraszam. Nie powinienem. Przykro mi (T.I). – Powiedział skruszony. Nie no teraz to dojebał!
-Przykro ci!?!?!? Czy ty kurwa siebie słyszysz!?!?!? W dupie mam twoje przeprosiny!!! Zjebałeś to!!! Nienawidzę cię za to!!! I przysięgam ci, że kiedy tylko to się skończy biorę z tobą rozwód!!
-(T.I) proszę! Ja tego nie chciałem! Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Nie potrafię spojrzeć w lustro wiedząc, że zobaczę człowieka, który zniszczył całe swoje małżeństwo robiąc takie świństwo najwspanialszej kobiecie na świecie. Wiem co do mnie czujesz bo czuję to samo do siebie. Nienawiść, obrzydzenie. Nie chcę by Lucy miała takie dzieciństwo. Przepraszam. Kocham Cię… Zawsze kochałem tylko Ciebie i z pewnością pozostanie już tak na zawsze. Moje serce należy do ciebie. Przejęłaś je już wtedy w parku…



poniedziałek, 17 marca 2014

8. Louis

Dam dam dam daaaaaaaaaam!! :D Jak widzicie powracam do was z nowym imaginem o Louisie. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Jak pewnie zauważyliście nastąpiły pewne zmiany na blogu. W komach piszcie czy się podoba taki wystrój, a teraz zapraszam do czytania. ;) 

Ps. włącznie sobie to. Jak się skończy puśćcie od nowa.


Retrospekcja

-Louis!! Hahaha!! Przestań proszę!! Hahaha!! – Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach ze śmiechu.-Przestań!! Hahahaha!! – Błagałam bruneta. 
-A co dostanę w zamian?? – Zapytał z szelmowskim uśmieszkiem.
-No nie wiem nie wiem… A co byś chciał??? – on tyko się uśmiechnął i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Powoli zaczął zjeżdżać coraz niżej i niżej…
Rzeczywistość
Na samo to wspomnienie uśmiechnęłam się. Mieliśmy wtedy po 19 lat. One Direction dopiero zaczynało swoją przygodę. Louis dużo się uśmiechał i bez przerwy nosił te jego bluzki w paski! Teraz leżą gdzieś na samym dnie jego garderoby. Wtedy nigdy się z nimi nie rozstawał…

Retrospekcja

-(T.I)? Widziałaś gdzieś moją białą bluzkę w niebieskie paski? – Zapytał mnie mój ukochany.
-Jest w praniu skarbie. – Powiedziałam i pocałowałam go czule w policzek.
-Co!?!? Ale jak to w praniu!?!? Przecież ona była świeżutka i czyściutka!! – Wykrzyknął
-Nie no oczywiście. I wgl ty nie nosiłeś jej na okrągło przez cały tydzień. I nie nie miała na samym środku plamy po sosie od spaghetti. – Powiedziałam ze śmiechem. On tylko wywrócił oczami i powiedział.
-I co ja mam niby teraz włożyć??? Przecież nic innego mi nie pasuje do czerwonych spodni!!
-No nie wcale! Ale skoro tak bardzo chcesz paski to weź niebieskie spodnie i białą bluzkę w czerwone paki… - podpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
-Jesteś wspaniała!!! – Wykrzyknął i pobiegł się ubrać.


Rzeczywistość

Ah… Byliśmy wtedy przeszczęśliwi… Wszystko się układało i było dobrze… Oczywiście były też te złe Momoty ale zawsze dawaliśmy radę.

Retrospekcja

-Daj mi spokój!! – Wykrzyknęłam. – Nie chcę cię znać!!
-(T.I)! Tak bardzo cię przepraszam! Ja.. Ja nie chciałem! – wyjąkał zrozpaczony
-Ale to zrobiłeś!!
-To wszystko wina alkoholu (T.I) ja do niej nic nie czuję!! I Wgl to ona zaczęła mnie całować!! Proszę uwierz mi (T.I). Kocham tylko i wyłącznie ciebie!! Daj mi jeszcze jedną szansę obiecuję że jej nie zmarnuję! – Teraz Louis na dobre się rozpłakał.
-Dobrze wybaczam ci… Ale obiecaj że nigdy więcej tego nie zrobisz.
-Przysięgam!

Rzeczywistość

Byłam w tedy naprawdę na niego zła. Ale nigdy nie pożałowałam podjętej przeze mnie decyzji. Teraz siedzę i wpatruję się w jego blade ciało podłączone do tych wszystkich aparatur. Słone łzy spływają mi po policzkach… Ale to się nie liczy. Jego oczy są zamknięte. Śpi. Wygląda tak słodko. Grzywka opada na jego czoło. Zawsze kochałam bawić się jego włosami. Do Sali wszedł lekarz i powiedział:
-Czy jest pani gotowa??
-Tak… Chyba tak… - Wstałam z krzesła i pocałowałam Louisa po raz ostatni szepcząc ciche ‘’Kocham Cię. Nie zapomnij o mnie.’’ I wyszłam z sali zostawiając jeszcze na jego stoliczku list.

Perspektywa Louisa

Drogi Louisie
Kiedy to czytasz ja już na pewno nie żyję. Pamiętaj, że zawsze będę Cię Kochać. Proszę Cię także abyś znalazł sobie dziewczynę, która będzie Kochała Ciebie równie mocno jak ja. To trochę śmiesz, a za razem dziwne, że moje słowa ‘’Oddałam Ci moje serce’’ stały się teraz dosłowne. Dbaj o siebie i powiedz chłopcom, że będę za nimi tęsknić. Nie powiedziałam im o tym że oddaje Ci serce bo by mi na to nie pozwolili. Kiedy spotkasz się z moją rodziną na pogrzebie ukochaj ich ode mnie. Ah… Proszę Cię o tak wiele. Nie zapomnij się uśmiechać! Dobrze wiesz, że uwielbiam kiedy to robisz. :)Będę za tobą tęsknić…
Na zawsze twoja
(T.I)

Po przeczytaniu listu dalej nie mogłem w to uwierzyć, że moja kochana (T.I) odeszła. Oddała za mnie życie. Oddała mi swoje serce. Kiedy mogła mnie zostawić i żyć dalej. Znaleźć sobie kogoś innego. Ale ona została. Słone łzy spływały po mojej twarzy skapując na list. A ja tylko patrzyłem przed siebie tępym wzrokiem, nie wiedząc co zrobić. Moja ukochana oddała za mnie życie.


''Stop and stare
I think I'm moving but I'm go nowhere
Yeah I know that everyone gets scared
But I've become what I can't be
Oh, do you see what I see...'' 


2 komentarze = kolejny imagin 

sobota, 22 lutego 2014

Przepraszam...

Przepraszam was bardzo ale chyba chwilowo zawieszę bloga... Tssa dużo imaginów nie dodałam ale i tak było strasznie mało komentarzy. Głównie zawieszam go z powodu braku czasu. Po pierwsze muszę się uczyć do testu albo raczej testów. Po drugie jak każdy inny mam swoje obowiązki domowe z których muszę się wywiązywać. W dodatku biorę udział w dwóch konkursach. To wszystko zajmuje mi dość dużo czasu i jeśli mam dodać jeszcze do tego wszystkiego pisanie imaginów to czas dla siebie mam tylko w tedy kiedy śpię. Nie wiem jak długo potrwa zawieszenie i nie obiecuję ale może jaszcze dodam ostatnie części o Zaynie. To by było na tyle... Jeszcze raz PRZEPRASZAM! ♥     

1000!! ♥

Już 1000 wejść jesteście niesamowici!! Wszystkim serdecznie dziękuję za to. ;* Jesteście kochani. ♥

czwartek, 13 lutego 2014

Nietypowy post. ;*

Dzisiaj wstawiam takiego nietypowego post. Wiem, że to nie dotyczy 1D ale nie krzyczcie!! ;p Dzisiaj urodziny ma mój starszy brat Maciej. Konkretnie kończy 20 lat!! To dla mnie ważny dzień (choć to nie moje urodziny). Chciała bym życzyć mu wiele dobrego. Niech wie, że bardzo go kocham i dziękuję mu za wszystko. Jest dla mnie najważniejszy i naprawdę nie wiem co bym bez niego zrobiła. Pomimo naszych sprzeczek zawsze pozostanie on Moim starszym braciszkiem. W tym poście chciała bym wszystkim czytelnikom przekazać, że rodzeństwo jest naprawdę ważne i niech każdy kto je ma ale prowadzi z nim ''wojnę'' niech zakopie topór wojenny. Pamiętajcie, że w każdej najgorszej chwili największą otuchą są słowa pocieszenia od rodzeństwa. Ja już dawno zapomniałam z Maciejem ja bardzo siebie kiedyś nienawidziliśmy i teraz jest tylko lepiej. Kiedy jestem smutna to one wie jak sprawić by na moją twarz wrócił uśmiech w tępię błyskawicznym. Mam nadzieję, że ten post uświadomi tym, którzy nie wiedzą, że rodzeństwo jest naprawdę ważne. 














niedziela, 9 lutego 2014

7. Zayn cz. 6

Już część 6. *o* Mam nadzieję, że takie rozwinięcie akcji spodoba się wam. ;p

Komentarz = szacunek dla autora 

 Szłam do drzwi które prowadziły do sali. Szukałam wzrokiem mojej córki pośród innych dzieci ale nie mogłam jej znaleźć. Podeszłam do przedszkolanki pytając się:
-Przepraszam gdzie jest moja córka Lucy Malik??
-Jakieś pięć minut przed panią przyszedł po nią pani przyjaciel podobno nie miała pani czasu odebrać Lucy z przedszkola. – Powiedziała. O nie, nie, nie, nie, nie to się nie dzieje naprawdę.
-Jak to nie miałam czasu. Nikogo o to nie prosiłam. Wie pani jak on wyglądał?
-Wysoki brunet, niebieskie oczy. Nie był ani chudy ani gruby. Wyglądał na starszego człowieka.
-Dziękuję. Do wiedzenia. – Powiedziałam i szybko wybiegłam. Wsiadłam do samochodu. Trzęsącymi się rękami wybrałam numer do Zayna. Choć bym nie wiadomo jak nienawidziła mulata musiałam go powiadomić o tym. Lucy to też jego dziecko. Jeden… Drugi… Trzeci sygnał…  Odebrał.
-Halo (T.I)?
-Nie kurwa Święty Mikołaj!!! – Powiedziałam w nerwach.
-Borze nie denerwuj się tak.
-Jak mogę się nie denerwować po tym co mi zrobiłeś. Nie o tym sprawa. Gdzie jesteś.
-W studio. Co się stało?
-To nie rozmowa na telefon zaraz będę u ciebie. – w ciągu pięciu minut znalazłam się pod studio. Wybiegłam jak poparzona i poszłam w stronę Sali w której znajdowali się chłopcy. Nawet nie zauwarzyłam kiedy łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Wpadłam do Sali i podbiegłam do mojego już nie długo byłego męża. Zayn widząc mnie ujął moją twarz i wytarł kciukiem łzy.
-Co się stało?
-Byłam dzisiaj po Lucy w przedszkolu ale jej nie było. Zapytałam przedszkolankę gdzie ona jest. Powiedziała, że jakiś facet był tu przede mną i powiedział, że przyjechał po małą bo ja nie miałam czasu. Zayn Lucy została uprowadzona przez jakiegoś faceta!! – Wyrzuciłam z siebie wszystko cała spanikowana. Mulat przytulił mnie po czym zapytał.
-Byłaś na policji??
-Nie od razu przyjechałam tutaj.
-Pytałaś się jak ten facet wyglądał?
-Wysoki, niebieskooki brunet. Ani gruby ani chudy. –Wyrzuciłam
-Jedziemy na policję. Malik chwycił mnie za rękę i wybiegliśmy ze studia. Na komendzie powiedzieliśmy im o całym wydarzeniu. Policja zapewniła nas, że zaczęli już poszukiwania. Razem z Zaynem wróciliśmy do domu. Skuliłam się w kłąbek na sofie i zaczęłam płakać. Tak bardzo chciała bym żeby to wszystko to był tylko jakiś koszmar. Chciałam się obudzić i dostać od Zayna buziaka na dzień dobry, a do pokoju, żeby wparowała Lucy uśmiechnięta od ucha do ucha. Ale nie! To była ta cholerna rzeczywistość. Dlaczego to wszystko mnie spotkało?? Poczułam jak Zayn obejmuje mnie i przytula do siebie. W tym momencie nie liczyło się nic. Wtuliłam się w niego i już po chwili odpłynęłam wraz z Morfeuszem do krainy szczęścia gdzie wszystko się układa...




  

6. Zayn cz. 5

Przepraszam, że znowu nic tak długo nie dodawałam ale umowa na internet mi się skończyła więc nie mogłam się dostać ale napisałam w tym czasie parę imaginów. Przy okazji tydzień temu zaczęły mi się ferie więc jestem do waszej dyspozycji. ;) A teraz zapraszam na 5 część imagina o Zaynie. ♥

Komentarz = szacunek dla autora 

Sześć lat później


-Zayn do cholery jasnej możesz mi to w końcu wyjaśnić!?!? – Wrzeszczałam na niego nieźle wnerwiona.
-O co ci chodzi!! Nic mi nie wolno. Kiedy wracam ze studia chciałbym się wyluzować, a nie ciągle tylko praca, żona, dziecko! – O nie! Teraz to przesadził.
-To po co się ze mną żeniłeś! Po co zmarnowałeś sobie ze mną dziewięć lat! Możesz mi to wytłumaczyć!? – Łzy cisnęły mi się do oczu. Mulat mi nie odpowiedział tylko wyszedł z mieszkania. Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach i osunęłam się po szafkach na podłogę. Już od roku Zayn bez przerwy gdzieś wychodzi. Nasze relacje strasznie się pogorszyły. Każda rozmowa kończy się kłótnią nie pamiętam kiedy ostatnio pocałował mnie tak szczerze w policzek czy usta. Brakuje mi tego co kiedyś. Codziennie wieczorem siadaliśmy na kanapie opowiadając o wszystkim naszej wiecznie ciekawej córce lub graliśmy w gry planszowe czy urządzaliśmy bitwy na poduszki. Może i to było trochę dziecinne ale… Ja po prostu strasznie za tym tęsknię. Nie potrafię się z tym pogodzić, że najprawdopodobniej to już koniec tego rozdziału w moim życiu. Jeśli tak dalej będzie chyba zdecyduję się na rozwód. Do tego te wszystkie gazety… Już ponad dziesięć razy na okładkach widniał napis o tym, że Zayn zdradził mnie z Perrie. Jego byłą. Za każdym razem zapewniał mnie, że on i blondynka to koniec to plotka wyssana z palca, a ja zawsze mu ulegałam wierzyłam mu. Bo miałam do niego to cholerne zaufanie. Z rozmyśleń wyrwały mnie ciche kroki. O nie… To Lucy co ja jej powiem??? 
-Mamusiu co się stało? Dlaczego z tatusiem na siebie krzyczeliście i dlaczego on poszedł? – Kucnęła przy mnie tuląc się jednocześnie do mnie. Lucy była dosłowną damską kopią Zayna. Tak bardzo mi o nim przypominała.
-Nie ważne kochanie idź do łóżka bo jutro musisz wstać do przedszkola. – Sześciolatka potaknęła mi i pomaszerowała z powrotem do swojego pokoju. Wstałam z chłodnej podłogi i poszłam się położyć. Przewracałam się z boku na bok ale nie mogłam zasnąć. Było po pierwszej w nocy. Wygrzebałam się z pod ciepłej kołdry i ubrałam się w ciepłe ubrania. Delikatnie uchyliłam drzwi do pokoju małej. Spała. Wyszłam na dwór uprzednio zamykając dom. Szłam przed siebie. Nie bałam się bo mieszkaliśmy w jednej z najbezpieczniejszych ulic Londynu. Dotarłam do parku był prawie pusty nie licząc mnie i całującej się pary. Całującej się pary i wyglądającej naprawdę znajomo. Zignorowałam ten fakt i zaczęłam iść dalej kiedy usłyszałam jak dziewczyna wykrzyknęła słowa które sprawiły, że moje serce rozsypało się na kawałki. Odwróciłam się szybko w ich stronę i wtedy po raz kolejny po moich policzkach spłynęły gorące łzy. Tak to był Zayn i Perrie. Nie wytrzymałam i podbiegłam do nich i szarpnęłam dziewczyną odrywając ją od mulata. Byli zdezorientowani. Zanim Malik mnie rozpoznał
uderzyłam go najmocniej jak tylko mogłam w policzek.
-Jak mogłeś!!! – Te słowa opuściły moje usta. Następnie popędziłam w stronę domu wbiegłam i zakluczyłam za sobą drzwi słyszałam za sobą nawoływanie chłopaka ale je zignorowałam. Teraz na pewno weźmiemy rozwód. Ledwo zdążyłam wejść do sypialni, a usłyszałam pukanie do drzwi. Ignorując je poszłam spać.

***
Obudziło mnie lekkie szturchnięcie. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętą głowę Lucy. Dobrze, że ona jest chociaż szczęśliwa. Wstałam całując małą w główkę na powitanie i poszłam uszykować jej śniadanie. Nie patrzyłam na zegar bo wiedziałam, że jest siódma. Postawiłam parujące jeszcze naleśniki przed uszykowaną już malutką i sama postanowiłam się ubrać. Zbiegłam po schodach i włożyłam buty. Lucy już na mnie czekała. Ona jest taka mądra. To dziwne, że dziecko czeka na rodzica żeby jechać do szkoły ale w przeciwieństwie do mnie moje dziecko nawet lubi szkołę. Zaparkowałam na parkingu pod przedszkolem i chwyciłam Lucy za rączkę prowadząc ją. Zatrzymałyśmy się przed wejściem do Sali w której zajęcia miała moja córka.

-Przyjadę po ciebie po zajęciach, ale ostrzegam mogę się trochę spóźnić. Nie jestem tak punktualna jak tata. – Uśmiechnęłam się do małej i ucałowałam ją na pożegnanie. Lucy otworzyła szklane drzwi i pomachała mi. Z uśmiechem wróciłam do domu ale dalej już nie było tak wesoło musiałam wziąć pozew o rozwód. Napisałam krótkiego sms-a do Zayna o tym co zamierzam zrobić. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę z nim nie po tym co wczoraj zobaczyłam. Nie będę płakać z jego powodu. Już nie. Napłakałam się dożo w ciągu roku teraz już mnie nie obchodzi on wcale może robić co chce byle nie zabierać mi Lucy. Jestem uzależniona od niej. Dosłownie tak jak kiedyś od niego. Jakaś cząstka mnie nadal chciała czuć bliskość Zayna przy sobie ale miał rok na poprawę teraz chyba już nic nie zmieni mojego zdania. Najbardziej boję się o Lucy.