niedziela, 9 lutego 2014

6. Zayn cz. 5

Przepraszam, że znowu nic tak długo nie dodawałam ale umowa na internet mi się skończyła więc nie mogłam się dostać ale napisałam w tym czasie parę imaginów. Przy okazji tydzień temu zaczęły mi się ferie więc jestem do waszej dyspozycji. ;) A teraz zapraszam na 5 część imagina o Zaynie. ♥

Komentarz = szacunek dla autora 

Sześć lat później


-Zayn do cholery jasnej możesz mi to w końcu wyjaśnić!?!? – Wrzeszczałam na niego nieźle wnerwiona.
-O co ci chodzi!! Nic mi nie wolno. Kiedy wracam ze studia chciałbym się wyluzować, a nie ciągle tylko praca, żona, dziecko! – O nie! Teraz to przesadził.
-To po co się ze mną żeniłeś! Po co zmarnowałeś sobie ze mną dziewięć lat! Możesz mi to wytłumaczyć!? – Łzy cisnęły mi się do oczu. Mulat mi nie odpowiedział tylko wyszedł z mieszkania. Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach i osunęłam się po szafkach na podłogę. Już od roku Zayn bez przerwy gdzieś wychodzi. Nasze relacje strasznie się pogorszyły. Każda rozmowa kończy się kłótnią nie pamiętam kiedy ostatnio pocałował mnie tak szczerze w policzek czy usta. Brakuje mi tego co kiedyś. Codziennie wieczorem siadaliśmy na kanapie opowiadając o wszystkim naszej wiecznie ciekawej córce lub graliśmy w gry planszowe czy urządzaliśmy bitwy na poduszki. Może i to było trochę dziecinne ale… Ja po prostu strasznie za tym tęsknię. Nie potrafię się z tym pogodzić, że najprawdopodobniej to już koniec tego rozdziału w moim życiu. Jeśli tak dalej będzie chyba zdecyduję się na rozwód. Do tego te wszystkie gazety… Już ponad dziesięć razy na okładkach widniał napis o tym, że Zayn zdradził mnie z Perrie. Jego byłą. Za każdym razem zapewniał mnie, że on i blondynka to koniec to plotka wyssana z palca, a ja zawsze mu ulegałam wierzyłam mu. Bo miałam do niego to cholerne zaufanie. Z rozmyśleń wyrwały mnie ciche kroki. O nie… To Lucy co ja jej powiem??? 
-Mamusiu co się stało? Dlaczego z tatusiem na siebie krzyczeliście i dlaczego on poszedł? – Kucnęła przy mnie tuląc się jednocześnie do mnie. Lucy była dosłowną damską kopią Zayna. Tak bardzo mi o nim przypominała.
-Nie ważne kochanie idź do łóżka bo jutro musisz wstać do przedszkola. – Sześciolatka potaknęła mi i pomaszerowała z powrotem do swojego pokoju. Wstałam z chłodnej podłogi i poszłam się położyć. Przewracałam się z boku na bok ale nie mogłam zasnąć. Było po pierwszej w nocy. Wygrzebałam się z pod ciepłej kołdry i ubrałam się w ciepłe ubrania. Delikatnie uchyliłam drzwi do pokoju małej. Spała. Wyszłam na dwór uprzednio zamykając dom. Szłam przed siebie. Nie bałam się bo mieszkaliśmy w jednej z najbezpieczniejszych ulic Londynu. Dotarłam do parku był prawie pusty nie licząc mnie i całującej się pary. Całującej się pary i wyglądającej naprawdę znajomo. Zignorowałam ten fakt i zaczęłam iść dalej kiedy usłyszałam jak dziewczyna wykrzyknęła słowa które sprawiły, że moje serce rozsypało się na kawałki. Odwróciłam się szybko w ich stronę i wtedy po raz kolejny po moich policzkach spłynęły gorące łzy. Tak to był Zayn i Perrie. Nie wytrzymałam i podbiegłam do nich i szarpnęłam dziewczyną odrywając ją od mulata. Byli zdezorientowani. Zanim Malik mnie rozpoznał
uderzyłam go najmocniej jak tylko mogłam w policzek.
-Jak mogłeś!!! – Te słowa opuściły moje usta. Następnie popędziłam w stronę domu wbiegłam i zakluczyłam za sobą drzwi słyszałam za sobą nawoływanie chłopaka ale je zignorowałam. Teraz na pewno weźmiemy rozwód. Ledwo zdążyłam wejść do sypialni, a usłyszałam pukanie do drzwi. Ignorując je poszłam spać.

***
Obudziło mnie lekkie szturchnięcie. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętą głowę Lucy. Dobrze, że ona jest chociaż szczęśliwa. Wstałam całując małą w główkę na powitanie i poszłam uszykować jej śniadanie. Nie patrzyłam na zegar bo wiedziałam, że jest siódma. Postawiłam parujące jeszcze naleśniki przed uszykowaną już malutką i sama postanowiłam się ubrać. Zbiegłam po schodach i włożyłam buty. Lucy już na mnie czekała. Ona jest taka mądra. To dziwne, że dziecko czeka na rodzica żeby jechać do szkoły ale w przeciwieństwie do mnie moje dziecko nawet lubi szkołę. Zaparkowałam na parkingu pod przedszkolem i chwyciłam Lucy za rączkę prowadząc ją. Zatrzymałyśmy się przed wejściem do Sali w której zajęcia miała moja córka.

-Przyjadę po ciebie po zajęciach, ale ostrzegam mogę się trochę spóźnić. Nie jestem tak punktualna jak tata. – Uśmiechnęłam się do małej i ucałowałam ją na pożegnanie. Lucy otworzyła szklane drzwi i pomachała mi. Z uśmiechem wróciłam do domu ale dalej już nie było tak wesoło musiałam wziąć pozew o rozwód. Napisałam krótkiego sms-a do Zayna o tym co zamierzam zrobić. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę z nim nie po tym co wczoraj zobaczyłam. Nie będę płakać z jego powodu. Już nie. Napłakałam się dożo w ciągu roku teraz już mnie nie obchodzi on wcale może robić co chce byle nie zabierać mi Lucy. Jestem uzależniona od niej. Dosłownie tak jak kiedyś od niego. Jakaś cząstka mnie nadal chciała czuć bliskość Zayna przy sobie ale miał rok na poprawę teraz chyba już nic nie zmieni mojego zdania. Najbardziej boję się o Lucy.


    



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz